W jednej z prowadzonych spraw zgłosiliśmy roszczenie do w/w szpitala, którego początkowa treść brzmiała następująco:
"...w związku ze zdiagnozowaniem u poszkodowanego przepukliny brzusznej został planowo przyjęty na Oddział Chirurgiczny Ogólny Chirurgii Naczyniowej i Onkologicznej WSS w Słupsku, na którym przebywał w dniach od ..... r.
Przed zabiegiem (przy podpisywaniu zgody na hospitalizację) poszkodowany pacjent został poinformowany, że przepuklina jest rozległa i może być wykonana tradycyjną metodą. Była to przepuklina brzuszna. W dniu ..... wykonano zabieg, jak się później okazało metodą laparoskopową.
Przed zabiegiem w dniu ..... wykonano morfologię, jonogram, glikemię, RTG, EKG serca oraz określono grupę krwi. Nie stwierdzono żadnych istotnych dodatkowych schorzeń przed operacją. Na podstawie przeprowadzonych badań prowadzący lekarz uznał, iż nie ma żadnych przeszkód aby przedmiotowy zabieg wykonać techniką laparoskopową.
Po operacji, już w nocy z ..... poszkodowany zgłaszał silne bóle miejsca operowanego. Po czterech dniach stan zdrowia na tyle się pogorszył, że lekarz zlecił wykonanie zdjęcia rentgenowskiego (zbyt późno). Wykazało ono niedrożność jelit i problemy z płynami w jelitach. Konieczna była kolejna operacja – w trybie pilnym. Podczas operacji stwierdzono perforację jelita cienkiego. Nastąpiło zapalenie otrzewnej. Część jelita cienkiego była martwa i trzeba było jego odcinek usunąć, a następnie przeprowadzić jego zespolenie. Siateczka przepuklinowa założona podczas laparoskopii została usunięta. Przepuklina ze względu na stan zapalny została jedynie zszyta.
Trzy miesiące później, tj. w dniu ..... poszkodowany został przyjęty do Szpitala Powiatu Bytowskiego, gdzie w dniu ..... zoperowano przepuklinę blizny pooperacyjnej. Podczas pobytu stwierdzono wcześniejsze jatrogenne uszkodzenie jelita.
Szpital ustami pełnomocnika przysłał odpowiedź zawężoną do 1 zdania, o braku uznania własnej odpowiedzialności. Nie wskazał nawet czy posiada ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej w związku ze świadczonymi usługami.
Ostrzeżenie do potencjalnych pacjentów: przed zabiegiem/operacją medyczną sprawdzajcie czy szpital ma polisę OC. Z niej znacznie łatwiej jest uzyskac ewentualne odszkodowanie.
W kodeksie etyki lekarskiej nie istnieje takie słowo jak „błąd”. Środowisko medyczne jest specyficzne. Składa się ono ze zwykłych ludzi. Niemniej owe środowisko posiada zamknięty krąg. Każdy kto znajduje sie wewnątrz jest cząstką pewnej machiny, która jest niezwykle hermetyczna.
Każdy kto wykonuje jakikolwiek zawód wie, że w jego pracy może dojść do błędu w wyniku zaniedbania, rażącego niedbalstwa czy po prostu ze zwykłej nieostrożności. Każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę. Nieliczni potrafią się do tego przyznać. Co innego lekarz lub placówka zdrowotna. Tutaj konsekwencje błędu mogą być bardzo dotkliwe. Dotyczą przecież najcenniejszego dobra, jakie posiada każdy z nas - zdrowia. Ten czynnik w połączeniu z hermetyzacją środowiska oraz średniowiecznymi przepisami prawnymi (w tym tzw. kodeksem etyki) jest powodem, dla którego tak ciężko jest uzyskać odszkodowanie za błędy w sztuce medycznej.
Wystarczyłoby gdyby każdy lekarz, który miał nieszczęście być autorem błędu medycznego postarał się w pierwszej kolejności być po prostu człowiekiem. Jemu również może przydarzyć się "błąd w fachu". Odwaga cywilna powinna być na pierwszym miejscu. Tym bardziej, że większość błędów medycznych rodzi jedynie odpowiedzialność odszkodowawczą a nie karną. Obowiązkowe ubezpieczenia OC są właśnie po to, aby zabezpieczyć roszczenia majątkowe osób poszkodowanych.
Każdemu poszkodowanemu przysługuje odszkodowanie. Są to jednak najcięższe sprawy, jakie możemy sobie wyobrazić. Aby otrzymać odszkodowanie w następstwie błędu medycznego musimy przejść przez "piekło". Chory pacjent nie jest w stanie sobie z tym poradzić.
Jest jednak iskierka nadziei. Od jakiegoś czasu świadomość prawna naszego społeczeństwa rośnie. Coraz więcej osób próbuje walczyć z machiną służby zdrowia. Gdyby jeszcze samo środowisko medyczne poczuwało się do odpowiedzialności, nie karnej - tylko zwykłej, ludzkiej...
Każdy kto wykonuje jakikolwiek zawód wie, że w jego pracy może dojść do błędu w wyniku zaniedbania, rażącego niedbalstwa czy po prostu ze zwykłej nieostrożności. Każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę. Nieliczni potrafią się do tego przyznać. Co innego lekarz lub placówka zdrowotna. Tutaj konsekwencje błędu mogą być bardzo dotkliwe. Dotyczą przecież najcenniejszego dobra, jakie posiada każdy z nas - zdrowia. Ten czynnik w połączeniu z hermetyzacją środowiska oraz średniowiecznymi przepisami prawnymi (w tym tzw. kodeksem etyki) jest powodem, dla którego tak ciężko jest uzyskać odszkodowanie za błędy w sztuce medycznej.
Wystarczyłoby gdyby każdy lekarz, który miał nieszczęście być autorem błędu medycznego postarał się w pierwszej kolejności być po prostu człowiekiem. Jemu również może przydarzyć się "błąd w fachu". Odwaga cywilna powinna być na pierwszym miejscu. Tym bardziej, że większość błędów medycznych rodzi jedynie odpowiedzialność odszkodowawczą a nie karną. Obowiązkowe ubezpieczenia OC są właśnie po to, aby zabezpieczyć roszczenia majątkowe osób poszkodowanych.
Każdemu poszkodowanemu przysługuje odszkodowanie. Są to jednak najcięższe sprawy, jakie możemy sobie wyobrazić. Aby otrzymać odszkodowanie w następstwie błędu medycznego musimy przejść przez "piekło". Chory pacjent nie jest w stanie sobie z tym poradzić.
Jest jednak iskierka nadziei. Od jakiegoś czasu świadomość prawna naszego społeczeństwa rośnie. Coraz więcej osób próbuje walczyć z machiną służby zdrowia. Gdyby jeszcze samo środowisko medyczne poczuwało się do odpowiedzialności, nie karnej - tylko zwykłej, ludzkiej...